Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz
1110
BLOG

(LII) Mój Wierzyński

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz Kultura Obserwuj notkę 10

 

 

Miniona 27 sierpnia 120 rocznica urodzin Kazimierza Wierzyńskiego przypomniała mi, że już od 39 lat obcuję z jego poezją.

 

Pamiętam jesienne późne popołudnie roku 1975 r. w moim rodzinnym Rzeszowie, gdy o zmierzchu patrzyłem na rozświetloną witrynę księgarni Domu Książki przy pryncypalnej ul. 3 Maja, księgarni o jeszcze dziewiętnastowiecznych tradycjach, prowadzonej niegdyś przez słynnego księgarza Jana Andrzeja Pelara. W witrynie zobaczyłem grubą książkę w białej obwolucie z napisem: Kazimierz Wierzyński „Poezje”. Od razu ją kupiłem i pełen podniecenia popędziłem do domu, by czytać. Ten blisko sześćsetstronicowy tom, wydany przez krakowskie Wydawnictwo Literackie w wyborze Michała Sprusińskiego, towarzyszy mi odtąd nieustannie. Obwoluta zdarła się od nieustannego czytania, płócienna okładka też nosi już ślady wytarcia od częstej lektury.

Mając 14 lat, szuka się przede wszystkim wierszy o miłości, śladów poetyckiej nostalgii. Tego więc szukałem przez kolejne pięć lat u Wierzyńskiego, Lechonia, Leśmiana. Dlatego więc czytałem wówczas przede wszystkim wiersze z „Wiosny i wina”, „Wróbli na dachu” i „Pamiętnika miłości”. Wzdychając do serc kolejnych koleżanek szkolnych, przywoływałem z pamięci: „Panią z rajerem”, „Rokoko” „Umiłowanie”.

Odczytywałem sobie także po wielokroć wersy „Drogi”:

 

„Droga: głębokie koleiny,

Pośrodku trawa, na dnie kurz,

Tak iść bez celu, bez przyczyny,

Nogami w prochu, ot i już!

 

Straszaki w polu, jabłoń krzywa,

A w dali plama biała – wieś.

Ten kraj to pewnie się nazywa

Tak bezimiennie jak ja: gdzieś.”

 

Ujmowała mnie także „Pustka”, gdzie:

 

„W powietrzu z krzykiem kołujące wrony,

Bolesny zachód. Coraz bliżej mgła.

Pusto, bezludnie. Żal niewyśledzony,

Nagle odczuty, ostry i bez dna.”

 

Jako człowieka pozbawionego niemal zupełnie zainteresowań sportowych, nie nęciły mnie zupełnie rymy „Lauru olimpijskiego”, choć wiedziałem, że za wiersze z tego tomu, poeta został nagrodzony złotym medalem olimpijskim.

Z czasem zacząłem doceniać inne, bardziej gorzkie wiersze Wierzyńskiego, na czele z „Mądrością jesienną” z „Gorzkiego urodzaju”, gdzie jest „Gorzkie szczęście zadumy, późna jesień mgły,/Smutna mądrość, co zawsze przychodzi za wcześnie.”. Po wielokroć odczytywałem „Marylę” z tomiku „Kurhany”, bo stało tam, że „Miłość jest tylko jedna”. Z drżeniem serca odczytywałem napisana na kilka dni przed wybuchem wojny „Wstążkę z »Warszawianki«” z „Ziemi-Wilczycy”, gdzie niewymieniony z nazwiska Piłsudski, „Chmurny i niedosięgły, na szabli oparty,/Taki sam jak za życia, tylko bladolicy:/ – Wielki Boże! czy wyszedł z wawelskiej kaplicy/I ustawione sprawdza w całym kraju warty?”

Nie mniej przejmował mnie wiersz „Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny”, z wojennego tomiku „Róża Wiatrów”, którego początek od razu mocno chwytał uwagę:

 

„Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny,

Wstąp tu, gdzie czekam po kryjomu:

W ugornej pustce jałowizny

Będziemy razem nie mieć domu.”

 

Do dziś niezmiernie zachwycają mnie swym rytmem i miękkością, pierwsze dwie strofy „Światła” z emigracyjnego tomu „Korzec maku”:

 

„Wyszły sarny, zapatrzyły się,

Spadły rosy, zaiskrzyły się,

Jedna rosa jak z pierścionka,

Jak w źrenicy, jak koronka,

Druga rosa szmaragdowa,

Oszalała, mokra głowa,

Trzecia rosa z szyby ściekła,

Przepióreczka mi uciekła.

 

Wyszły sarny, zapatrzyły się,

Spadły światła, rozprószyły się,

Jedno światło od zachodu

Zapuściło sieć u brodu,

Drugie światło cynobrowe

Osuszyło mokrą głowę,

Trzecie światło w oknie siadło,

Zapatrzyło się, pobladło”.

 

Tom wybrany przez Sprusińskiego nie był ze względów cenzuralnych pełny. Nie zamieszczono tam ani jednego wiersza z „Wolności tragicznej” (1936), „Krzyży i mieczy” (1946) i „Czarnego poloneza” (1968). Tych wierszy, dotyczących walki o niepodległość, związanych m. in. z Piłsudskim i Armią Krajową, musiałem szukać innymi drogami. Słuchałem ich m. in. na falach Radia Wolna Europa, wychwytując wśród trzasków i łomotu zagłuszarek, słowa „Klechdy”, „Piosenki strzeleckiej”, „Na rozwiązanie Armii Krajowej”. Niektóre z nich czytał sam autor. Zadziwił mnie i ujął, melodyjny, mocny zaśpiew kresowy jego głosu, wiodący się z podkarpackiego Drohobycza, gdzie się urodził na stacji kolejowej (jego ojciec, Andrzej Wirstlein, był bowiem urzędnikiem na kolei). Wstrząsnęło zaś, odtwarzane w RWE w którąś rocznicę tragicznej nowojorskiej śmierci Jana Lechonia, przemówienie Wierzyńskiego nad jego trumną. Ze szlochem żegnał przyjaciela, sypiąc mu na trumnę garść ziemi spod Warszawy. RWE odtwarzała również nagrane w latach 60. kilkadziesiąt odcinków „Pamiętnika poetyckiego” Wierzyńskiego.

Sporo audycji Wierzyńskiego i o Wierzyńskim można wysłuchać na portalu Polskiego Radia „Radia Wolności”: http://www.polskieradio.pl/68,Radia-Wolnosci

Relacja z pogrzebu Lechonia z mową Wierzyńskiego jest zaś m. in. tutaj: http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1210908,Kazimierz-Wierzynski-Nie-mam-karabinow-mam-tylko-slowo

Wierzyńskiemu poświęcono także film telewizyjny z cyklu „Errata do biografii”: http://vod.tvp.pl/dokumenty/historia/errata-do-biografii/wideo/kazimierz-wierzynski/4285127

 

Ja zaś dodam jeszcze, że tropiłem wytrwale w antykwariatach rozmaite wydania poezji Wierzyńskiego. Mam m. in. „Kurhany” z 1938 r., drugie, jerozolimskie wydanie „Róży Wiatrów” z 1944 r., „Krzyże i miecze” z 1946 r., „Siedem podków” z 1953 r., „Tkankę ziemi” z 1960 r. i „Kufer na plecach” z 1964 r. Na karcie przedtytułowej „Tkanki ziemi” widnieje napisana 2 grudnia 1960 r. w Paryżu, odręczna dedykacja Wierzyńskiego dla Zygmunta Michałowskiego (1918-2010), późniejszego dyrektora Radia Wolna Europa. Tę cenną pamiątkę kupiłem w krakowskim antykwariacie przy ul. Jabłonowskich, w pobliżu pl. Sikorskiego, gdzie w ostatnich latach swego życia, po powrocie z emigracji, mieszkał Michałowski.

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Tom "Poezji" w edycji Wydawnictwa Literackiego z 1975 r., który był moim przewodnikiem po wierszach Wierzyńskiego.
Tom "Poezji" w edycji Wydawnictwa Literackiego z 1975 r., który był moim przewodnikiem po wierszach Wierzyńskiego. Dedykacja na "Tkance ziemi" dla Zygmunta Michałowskiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura